Czy w tych wyborach ktoś mówi o zwierzętach?
Zaspoileruję Wam: no nie, nie bardzo mówi. Najwyraźniej rachunki krzywd w ojczyźnie, o których jakiś czas temu mówił – za Broniewskim – prezydent A. Duda, nie dotyczą zwierząt. A powiedzmy sobie szczerze, mamy wobec zwierząt wielkie przewiny:
- według danych GUS w Polsce jest zabijanych 1,3 miliarda zwierząt lądowych rocznie
- Polska jest zgodnie z raportem Compassion in World Farming trzecim krajem Unii Europejskiej i czwartym w Europie, w którym je się najwięcej mięsa
- 78,5% spraw dotyczących przemocy wobec zwierząt (innej niż ta systemowa, usankcjonowana prawnie podczas hodowli zwierząt na pokarm, futra, polowań, eksperymentów laboratoryjnych) jest umarzana na etapie prokuratury lub prokuratura odmawia wszczęcia postępowania – na ten temat przeczytasz w najnowszym raporcie pt. Bezkarni. Przestępstwa przeciwko zwierzętom. Raport z monitoringu, przygotowanym przez nas i EKOSTRAŻ
- ilość zwierząt potrącanych rocznie na polskich drogach oscyluje między 4 a 10 milionów (są to dane z innych krajów, ale nie ma powodu myśleć, że Polska jakoś się na tym tle wyróżnia in plus)
- oficjalne dane o eksperymentach laboratoryjnych prowadzonych na zwierzętach wskazują, że w 2018 roku na ich potrzeby zabito 150 tys. zwierząt.
Przyjrzyjmy się zatem programom poszczególnych komitetów wyborczych startujących w wyborach 2023 roku.
Jedynym zarejestrowanym komitetem, który w swoim programie ujął temat ochrony zwierząt jest koalicja partii lewicowych Komitet Wyborczy Nowa Lewica. Ich program przewiduje:
- powołanie niezależnej instytucji Rzecznika Praw Zwierząt, który miałby zająć się ochroną zwierząt gospodarskich, dzikich i domowych
- likwidację do 2027 roku ferm futrzarskich
- wprowadzenie zakazu chowu klatkowego
- wprowadzenie zakazu wykorzystywania zwierząt w cyrkach
- wprowadzenie bonu weterynaryjnego dla potrzebujących pomocy seniorów opiekujących się zwierzętami
- wdrożenie programu pełnej refundacji kastracji i sterylizacji oraz chipowania zwierząt domowych
Propozycje KW Nowa Lewica to nie są radykalne postulaty, a jest to coś, co powinno zostać już dawno wprowadzone. Nie są to też nowe postulaty – z tymi samymi propozycjami Lewica szła do wyborów w roku 2019 (możesz sprawdzić to na stronie naszej akcji Głosuj dla zwierząt z 2019 roku). Wszystko są to rzeczy, o które aktywiści i aktywistki prozwierzece zabiegają od uchwalenia Ustawy o ochronie zwierząt w 1997 roku.
Program Lewicy zawiera, zupełnie elementarne i zdroworozsądkowe postulaty, oczywiście, jeśli ma się w sobie choć trochę przychylności zwierzętom. Mamy rok 2023, i wydawać, by się mogło, że takie postulaty już dawno nie tylko powinny być obecne w politycznym mainsteamie, ale powinien istnieć wokół nich konsensus. Jednak tak nie jest, w dalszym ciągu wywołują one wśród wielu polityków zacietrzewienie i opór wymieszany z bagatelizowaniem i wyśmiewaniem tych kwestii.
I to mimo faktu, że większość społeczeństwa,jakby nie było także ich elektoratu, przychylnie ocenia wprowadzenie takich zmian, jak zakaz hodowli zwierząt na futra, zakaz cyrków czy polowań, nie mówiąc już o zakazie trzymania psów na łańcuchach.
Smutną refleksją jest, że tradycyjna progresywność lewicy nie dotyczy zwierząt. Proponowane przez Nową Lewicę postulaty są rozwiązaniami regulującymi eksploatację zwierząt, a nie ją znoszącymi. A jeszcze smutniejsze jest to, że prócz Nowej Lewicy żadna inna partia nie podejmuje tematu prawnej ochrony zwierząt.
Tyle Lewica. A co inne partie?
Temat ochrony zwierząt nie jest nawet tematem marginalnym, on praktycznie nie istnieje, jako temat poruszany w trakcie tych i poprzednich wyborów.
W przypadku Komitetu Wyborczego Koalicji Obywatelskiej jedynym postulatem w programie wyborczym 100 konkretów, w którym pojawiają się zwierzęta jest odbudowa polskiej tradycji hodowli świń. Na liście wyborczej Koalicji Obywatelskiej znalazł miejsce Michał Kołodziejczak z AGROunii, człowiek, który organizował protesty, na których rzucano ciałem martwej świni, głową martwej świni oraz usiłowano wprowadzić do budynku Ministerstwa Rolnictwa przerażone małe prosięta. A przecież na liście KO też są osoby z Partii Zielonych i Nowoczesnej. Obie te partie, gdy odpytywaliśmy je w 2019 roku w ramach naszej akcji Głosuj dla zwierząt miały wtedy zbliżone postulaty jak Nowa Lewica.
Z Zielonych w wyborach z postulatami prozwierzęcymi startują obecnie min. Małgorzata Tracz czy Magdalena Gałkiewicz. Jednak najwyraźniej ich postulaty w zakresie ochrony zwierząt nie przebiły się do 100 konkretów.
Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość już nawet nie zająknie się o Piątce dla zwierząt, za to mówi o zwierzętach tylko w kontekście zwiększenia eksploatacji zwierząt: obiecując wzrost produkcji wieprzowiny i zapewnienie bezpieczeństwa w zakresie pogłowia trzody chlewnej w Polsce – odbudujemy polską hodowlę, zapewnienie rozwoju łańcucha dostaw wołowiny kulinarnej i sprawiedliwego podziału zysków w łańcuchu produkcyjnym, wzrost produkcji mięsa, wełny, mleka i skór owczych oraz zapewnienie bezpieczeństwa w zakresie pogłowia owiec w Polsce. Warto pamiętać, że PIS razem z Konfederacją w ciągu ostatnich kilku lat podważało zaufanie społeczne do przedstawicieli/lek organizacji prozwierzęcychc oskarżając organizacje o kradzieże zwierząt i próbowało ograniczać zagwarantowaną w Ustawie o ochronie zwierząt możliwość czasowego odbioru zwierząt przez przedstawiciela/a organizacji społecznej w sytuacji, gdy opiekun znęca się nad zwierzęciem.
Nasz i Stowarzyszenia Ekostraż raport z monitoringu gmin, Samorządowych Kolegiów Odwoławczych i Wojewódzkich Sądów Administracyjnych wyraźnie pokazał, że nie jest to prawdą, to co przedstawiały obie wspomniane wyżej partię. Gminy potwierdzały w większości zasadność dokonanego przez organizację odbioru zwierzęcia (86,6% w 2018 r.), oraz większość z nich dysponowała wiedzą o dalszym losie czasowo odebranych zwierząt (aż 71,8% gmin posiadała wiedzę na ten temat).
Komitet Wyborczy Konfederacja w swoim programie wraca do wspomnianego wyżej tematu i chce uniemożliwić działalność organizacjom przeciwnym hodowli zwierząt. Ten postulat to jedyny w programie wyborczym postulat dotyczący zwierząt.
Konfederacja to partia ekstremalnie niechętna zarówno zwierzętom, jak i organizacjom prozwierzęcym, za to mocno reprezentująca środowiska myśliwskie, futrzarskie i rolnicze.
Warto też pamiętać o pośle Konfederacji Dobromirze Sośnierzu i jego wypowiedziach negujących podstawową wiedzę biologiczną: zwierzęta to tylko maszyny zrobione z mięsa oraz zwierzęta nie czują bólu, ponieważ nie mieszka w nich żadny wewnętrzny obserwator, który mógłby ten ból odczuwać. Zwierzęta to tylko maszyny, tak samo jak komputer zdolne do prowadzenia pewnych obserwacji, ale bezduszne.
Komitet Wyborczy Trzecia Droga w liście wspólnych spraw nie ma żadnych postulatów dotyczących ochrony zwierząt. Tworząca Trzecią Drogę wspólnie z PSL – Polska 2050 Szymona Hołowni, choć wzbudzała spore nadzieje (zwłaszcza, że Sz. Hołownia dał się wcześniej poznać jako autor książki „Boskie zwierzęta”) na uwzględnienie w swoim programie tematu zwierząt i wzniesienie go na wyższy etycznie poziom, milczy w trakcie kampanii wyborczej na temat rozwiązań dotyczących zwierząt, zapewne, by nie drażnić koalicjanta PSL. Jednak na swojej stronie zamieścili spis proponowanych rozwiązań: powołanie Rzecznika Praw Zwierząt, wprowadzenie obowiązku chipowania zwierząt, wsparcie dla samorządów w zakresie sterylizacji zwierząt oraz zakaz prowadzenia ferm futerkowych. Jeśli chodzi o zakaz prowadzenia ferm futerkowych partia proponuje rekompensaty dla tej branży i okres przejściowy dla poszanowania praw przedsiębiorców. Osobiście zastanawiam się, czy sprawiedliwy jest kierunek przyznawania rekompensat dla ludzi, którzy zbudowali swój model prowadzenia biznesu na eksploatacji zwierząt. O PSL nawet nie ma, co mówić, bo jest to partia, której elektoratem są w dużej mierze ludzie żyjący z eksploatacji zwierząt. Jedyna w ich programie wzmianka o zwierzętach dotyczy wsparcia rozwoju gatunków zwierząt tradycyjnie występujących w górach (programy hodowli bydła mięsnego, owiec i kóz).
I na koniec ostatni ogólnopolski zarejestrowany Komitet Wyborczy – KW Bezpartyjni Samorządowcy, którzy co prawda w swoim programie mają postulaty dotyczące ekologii, ale już nie dotyczące prawnej ochrony zwierząt. Jedynym ich postulatem zahaczającym o zwierzęta jest postulat utworzenia Straży Ochrony Przyrody, która miałaby m.in. zajmować się kontrolą legalności skupu i obrotu (w tym transgranicznym) zwierzyną oraz rybami, kontroli przedsiębiorców wykonujących działalność gospodarczą w zakresie obrotu zwierzyną żywą, rybami oraz obrotu tuszami zwierzyny i ryb, (…) odławiania dzikiej zwierzyny, bezpańskich zwierząt.
Uprzedzając objaśnianie świata przez pragmatycznych obserwatorów polityki, że jeszcze nie jest pora na prawa zwierząt, że najpierw trzeba wygrać wybory, przywrócić funkcjonowanie demokratycznych instytucji itp. (podobnie, jak czas Solidarności i 1989 roku nie był odpowiednim czasem na zajęcie się prawami kobiet, o czym pisała z goryczą prof. Maria Janion), można powiedzieć, że nigdy nie będzie dobrego czasu na prawa zwierząt. Zwierzęta zawsze będą na szarym końcu wszystkiego, zmarginalizowane, bagatelizowane i dalej bezdusznie eksploatowane. Więc jeśli nie będziemy o nich mówić teraz, to kiedy?
Co zatem robić?
Niestety
nie ma żadnej partii, która by w zmieniający rzeczywistość sposób mówiła o prawach zwierząt, która z odwagą postulowałaby przychylne zwierzętom zmiany – wszystkim zwierzętom, a nie tylko psom i kotom. Nie robi tego nawet Lewica, której program i tak jest najszerszy.
Nawet ona nie podejmuje takich tematów jak wycofywanie się państwa z dotowania hodowli przemysłowej zwierząt, finansowego wspierania produkcji roślinnych zamienników mięsa czy szeroko pojętych działań na rzecz ograniczenia postępujących zmian klimatycznych, do których przecież przemysłowa hodowla zwierząt w drastyczny sposób się przyczynia. Nie mówiąc już o wprowadzeniu zakazu hodowli przemysłowej, czy zajęcia się kwestią konsekwencji zdrowotnych powiązanych z konsumpcją produktów odzwierzęcych. Co zatem możemy zrobić jako osoby dla których prawa zwierząt, wszystkich zwierząt są ważne?
Chyba tylko
głosować na ludzi, o których wiemy, że prawa zwierząt, weganizm, walka ze zmianami klimatycznymi jest ważna i to nie tylko przy okazji zbliżających się wyborów, raz na cztery lata. Powinniśmy i powinnyśmy oddać głos na osoby, które swoją codzienną postawą zaświadczają o swojej empatii wobec zwierząt i przyrody, którzy i które głośno mówią o zwierzętach i na ich rzecz działają. I którzy i które mówią o swoim weganizmie.
Na takie osoby jak choćby Magdalena Gałkiewicz z Zielonych, Sebastian Bednarski z Razem, czy nieobecna w tych wyborach Sylwia Spurek. Już powstają na Facebooku oddolne listy osób wegańskich startujących w wyborach parlamentarnych. To te osoby zasługują na nasz głos i na nasze zaufanie, a nie przedstawiciele i przedstawicielki partii, które prześcigają się w obronie urojonego i rzekomo zagrożonego prawa Polaków do zjedzenie kotleta schabowego.
Pora przestać wybierać mniejsze zło i zacząć głosować na ludzi, którzy mogą być w parlamencie głosem zwierząt!
Aśka Wydrych – aktywistka prozwierzęca, weganka, feministka, intersekcjonalistka, założycielka Fundacji Czarna Owca Pana Kota. W Trzecim Sektorze od 2003 roku, absolwentka Szkoły Liderów PAFW.
Chcesz więcej takich praktycznych i pomocnych materiałów na naszej stronie? Wpłać darowiznę i pomóż nam je opracować!