Hodowanie zwierząt na ubrania
Współcześnie futra pozyskuje się w różny sposób – najczęściej hodując zwierzęta na fermach futrzarskich, czasem polując na zwierzęta (głównie w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie). Na jednej fermie futrzarskiej może przebywać nawet kilkanaście tysięcy stłoczonych w małych klatkach zwierząt. Przebywające w dużym zagęszczeniu zwierzęta zaczynają chorować fizycznie, cierpiąc na choroby oczu, deformacje ciała, choroby dziąseł, raka. U większości zwierząt trzymanych w małych klatkach pojawiają się zaburzenia psychiczne. Można je rozpoznać m.in. po tak zwanych zachowaniach stereotypowych: zwierzęta powtarzają prosty ruch lub czynność – kręcą się w kółko, ciągle chodzą, kiwają się z boku na bok, wylizują się do krwi, wygryzają sobie rany w skórze, podgryzają ogon.
Takie problemy mają nierozerwalny związek z warunkami panującymi na fermach, gdzie zwierzęta nie mogą spełniać najbardziej podstawowych potrzeb, takich jak swobodne poruszanie się. Oprócz samookaleczeń zwierzęta atakują się nawzajem, dochodzi do zagryzień i zjadania współtowarzyszy. Agresja jest efektem dramatycznie złych warunków życia. Zgodnie z polskim prawem minimalne warunki dla utrzymywania lisa stanowi przestrzeń 0,6 m², dla norki – 0,18 m², dla królika 0,24 m². W przypadku norki 0,18 m² jest kwadratem o wymiarach 42 cm na 42 cm.
W Polsce według Inspekcji Weterynaryjnej działa około 800 ferm zwierząt futerkowych, według Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych jest ich około 1 000.
W wielu krajach zabroniono hodowli zwierząt na futra – stało się tak np. w Wielkiej Brytanii, Bośni i Hercegowinie, Chorwacji, Słowenii, Austrii, a w Szwajcarii przepisy są tak restrykcyjne, że hodowcy rezygnują sami. Niestety często „przedsiębiorcy” przenoszą się z prowadzeniem hodowli zwierząt futerkowych z krajów, w których wprowadzono zakaz do tych, gdzie jeszcze go nie ma – np. do Polski. Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie zakazu na poziomie centralnym Unii Europejskiej. W Polsce prowadzone są kampanie na rzecz zakazu, jednak wyraźnie widać powiązanie świata biznesu ferm futerkowych z kręgami politycznymi – wielu polityków prowadzi fermy futrzarskie.
Rocznie zabija się w Polsce około 8 milionów zwierząt – lisów, norek, nutrii, szynszyli, jenotów. Na nieszczęściu zwierząt polscy hodowcy zarabiają rocznie minimum 400 milionów złotych. Z danych NIK wynika, że 35% skontrolowanych ferm było prowadzonych w sposób niezgodny z polskim prawem. Jak przyznaje NIK, żadna z ferm skontrolowanych przez urzędników w latach 2011–2012 nie spełniała w pełni wymogów polskiego prawa. Dodać należy, że minimalnych wymogów.
Polska należy do niechlubnej czołówki krajów przodujących w produkcji futer. Jest drugim w Europie dostawcą futer lisów i trzecim – norek. Na terenie Europy znajduje się ponad 7 tys. ferm zwierząt futerkowych, co sprawia, że jest ona największym producentem futer, drugie miejsce zajmują Chiny, trzecie Stany Zjednoczone.
Warto zaznaczyć, że w Chinach i innych krajach azjatyckich futra pozyskuje się również z psów i kotów. Rocznie w tych krajach morduje się 2 miliony psów i kotów, a futra z nich trafiają do Europy i Stanów Zjednoczonych pod postacią zabawek dla innych psów i kotów, a także dodatków do ubrań.
Na futra zabija się również zwierzęta dzikie. Na przykład w Kanadzie i na Grenlandii zabija się rocznie około pół miliona fok w wieku pomiędzy 12. dniem życia a rokiem. 130 tys. z nich jest żywcem obdzieranych ze skóry. Według danych amerykańskich organizacji zajmujących się ochroną zwierząt, między 4 a 6 milionów zwierząt rocznie łapie się w pułapki zastawione przez traperów – zwierząt, które nie były ich celem. Mogą one spędzić do tygodnia w pułapce, walcząc o przeżycie i usiłując się uwolnić. Na jedno długie futro potrzeba zabić: 16 kojotów, 18 rysiów, 60 norek, 45 oposów, 20 wyder, 42 lisy, 40 szopów, 50 soboli, 8 fok, albo 15 bobrów.
Nie tylko futro pochodzi z cierpienia zwierząt, ale również skóra i zamsz. Podobne cierpienie, ale nie tak oczywiste generuje wełna, jedwab, kaszmir, moher, angora, filc czy pierze.
Kreatorzy mody w swoich kolekcjach używają futra karakułów, pozyskiwanego z nienarodzonych lub nowo narodzonych owieczek. Futro z owiec abortowanych żywcem z matki kosztuje dwa razy więcej niż z tych nowo narodzonych. Dokonuje się tego między 15 dniem przed porodem a 3 dniem po porodzie. Matka oczywiście umiera. Co roku zabija się w ten sposób 4 miliony owiec.
Z ciał krów i świń wytwarza się buty, paski, kurtki – skóra nie jest jednak tylko produktem ubocznym hodowli na mięso, jest celem samym w sobie. Zwierzęta są specjalnie po to zabijane i hodowane.
Również wełna powstaje w wyniku okrutnych zabiegów — ostrym nożem zdziera się z owiec runo. Rany powstałe w ten sposób goją się do 5 tygodni. Są bardzo bolesne. Rozwijają się w nich muchy plujki. Ponadto owce kastruje się na żywca, obcina im się ogony, dziurawi uszy, by je kolczykować. Owce są transportowane do krajów arabskich, by zostać tam zabite podczas ubojów rytualnych. Co roku 7 milionów owiec z Australii czeka ten los. Spędzają minimum 3 tygodnie na morzu, po to, by po dotarciu do celu zostać zabite. Wiele z nich umiera w drodze.
Równie okrutna jest produkcja jedwabiu – kokony larw jedwabników umieszcza się we wrzątku, co powoduje powolną i bolesną śmierć.
Poduszki czy kołdry z gęsiego pierza też są pozyskiwane w sposób sprawiający cierpienie zwierzętom. Ptaki są trzymane za szyję, podczas gdy z całego ciała wyrywa się im pióra. Powoduje to intensywne cierpienie. Gdy tylko pióra odrosną, cała procedura zaczyna się od nowa. Odbywa się 4 albo 5 razy w ciągu ich krótkiego życia. Pierwsze wyrywanie pierza gęsi zaliczają koło 8 tygodnia życia.
Czytaj więcej w Książce o prawach zwierząt.